Państwa już nie ma
Sytuacja w Polsce komplikuje się z dnia na dzień. Mamy dziś dwa systemy sądownictwa (paleosędziów i neosędziów), media publiczne – każde zarządzane przez dwa równoległe zarządy i likwidatora, Prokuratora Krajowego rzekomo przeniesionego w stan spoczynku (bez żadnej procedury – w drodze “uznania” Prokuratora Generalnego) i nieznanego ustawie “p.o. Prokuratora Krajowego” (ustawa mówi, że jak nie ma powołanego Prokuratora Krajowego, to jego obowiązki pełni jeden z zastępców Prokuratora Generalnego), dysfunkcjonalny Sejm ze sporem nad mandatami niektórych posłów, podważany Trybunał Konstytucyjny i nieistniejący Trybunał Stanu (bo na czele neosędzia). Mamy Prezydenta, który atakowany przez hordy barbarzyńców próbuje prowadzić z nimi wojnę sprawiedliwą. Wreszcie mamy rząd z wątpliwymi niektórymi powołaniami (3 ministry i ich ślubowanie), co skutkuje nielegalnymi działaniami in gremio (np. rządowe projekty ustaw kierowane do Sejmu). Za chwilę będzie źle obsadzony TSUE i ETPC, kiedy tak ukształtowany rząd wyśle kandydatury polskich sędziów do tych trybunałów, gdzie stosowne gremia dokonają wyboru itd.
Mam wrażenie, że tym co się dzieje zarządza jakiś psychopata, który używa bomby atomowej. Każde działanie nie jest punktowym rozwiązywaniem problemów z rzekomą (nie)praworządnością, czy nawet przejmowaniem władzy. To uderzanie w poszczególne fundamenty państwowości, jeden po drugim, z konsekwencjami bijącymi w zwykłych ludzi, z czego ci ostatni nie zdają sobie jeszcze sprawy. Polski nie pokonały zabory, dwie wojny światowe, ani komuniści. Załatwili ją “naprawiacze praworządności”. Państwa już nie ma. Pytanie, czy w ostatnich wyborach właśnie nie o to chodziło?