Głosowanie w sprawie depenalizacji pomocy w usuwaniu ciąży
Zasadniczo w sprawach typu usuwanie ciąży nie wypowiadam się w komentarzach. Jest to wielopłaszczyznowa i skomplikowana kwestia wywołująca wiele emocji. A politycy tylko na tym żerują. Zresztą Konstytucja jest tu jasna. Chroni życie. Od poczęcia. Dlatego trzy lata temu poparłem uznanie art. 4a ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży za niezgodny z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej (sygn. K 1/20), niezależnie od faktu, że napisałem zdanie odrębne do uzasadnienia. Po prostu słabe jest.
Ale dziś musze złamać zasadę tematu tabu. Powód jest zaskakujący. Po prostu nie spodziewałem się tego, że kiedykolwiek poprę stanowisko Romana Giertycha (zob. tutaj). A ten facet akurat tu (i jak dotychczas w sprawach prawnych tylko tu) ma rację. I skoro to głos z lewej strony sceny politycznej, to trzeba go propagować, niezależnie od wszystkiego. Bo przyjmowanie tego rodzaju ustawy to jakaś aberracja. Takie rozwiązanie otworzyłoby swobodę “pomocnictwa” w dokonywania aborcji niezależnie od istnienia innych przepisów, w tym ciągle jeszcze istniejącego zakazu usuwania ciąży. Powodowałoby, że zakaz ten stałby się fikcją prawną. Więcej, w praktyce na każdym rogu miast i wsi można byłoby wręcz otworzyć “działalność gospodarczą”, w ramach której można byłoby świadczyć “pomoc” w tej kwestii. I nie trzeba byłoby tu mieć uprawnień lekarskich. Barbarzyństwo w pełnej krasie. A skoro ze środowiska barbarzyńców wybrzmiewa głos rozsądku wzywający do opanowania, to go propagujmy. Chodzi o sprawę przecież.