Zgadzam się z Ministrem Berkiem

To dramat, że musimy w takich okolicznościach funkcjonować – mówi po środowym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego Maciej Berek, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów. TK uznał, że przyjęcie przez Sejm ustawy bez dopuszczenia do głosu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika jest niekonstytucyjne. Zob: Destrukcyjne działania. Członek gabinetu Tuska zabiera głos po orzeczeniu TK.

Panu Ministrowi wyjaśniam uprzejmie, że istotą dzisiejszego wyroku w sprawie sygn. K 7/24 jest fakt, że organ, który „uchwalił” ustawę nie jest Sejmem w rozumieniu Konstytucji RP. A to dużo większy problem, niż tylko kwestia niekonstytucyjności jednej ustawy. Z tej perspektywy powstaje bowiem pytanie, nie o okoliczności funkcjonowania, ale czy Sejm w ogóle funkcjonuje? Albo czy funkcjonował w ostatnim okresie czasu?

Normalnie uznając ustawę za niekonstytucyjną Trybunał Konstytucyjny dotyka materii aktu normatywnego, ewentualnie trybu jego uchwalenia. Czyli obala swoim wyrokiem domniemanie zgodności z Konstytucją. Natomiast ogłoszenie wyroku TK w stosownym dzienniku urzędowym deroguje taki akt normatywny.

Ale kiedy treścią wyroku TK jest stwierdzenie, że akt jest sprzeczny z Konstytucją, bo został przyjęty przez organ (tu: Sejm) nie będący organem (tu: Sejmem) właściwym do konkretnego działania (tu: uchwalenia ustawy) w rozumieniu Konstytucji, to taki wyrok ma jednak dużo szersze konsekwencje. Taka formuła musi bezpośrednio skutkować szeroko na całą działalność takiego organu w tak zdefiniowanej strukturze powodującej “nieistnienie organu”. Mieliśmy już w naszym sporze o tzw. praworządność akty nie istniejące, to teraz mamy nieistniejący organ. W efekcie wyroku każda tzw. „ustawa” przyjęta przez “Sejm”, w składzie bez udziału posłów M. Kamińskiego i M. Wąsika (po zablokowaniu im kart i wstępu do budynku Sejmu), nie jest ustawą w rozumieniu Konstytucji. A każda „uchwała Sejmu” nie jest uchwałą Sejmu. Także te uchwały próbująca nieudolnie podważyć Trybunał Konstytucyjny, czy Krajową Radę Sądownictwa. W sumie to Minister Berek powinien się cieszyć, że wybierając 13 grudnia 2023 r. Prezesa Rady Ministrów i proponowanych przez niego członków Rady Ministrów, Sejm działał jeszcze w składzie, kiedy posłowie M. Kamiński i M. Wąsik nie mieli jeszcze nielegalnie wygaszonych mandatów. Czyli Sejm był Sejmem, a Minister Berek jest ministrem (abstrahując od opisanych kiedyś przeze mnie wyczynów niektórych ministrów w trakcie składania przysięgi, zob. M. Muszyński, Czy Polska ma legalny rząd?, Rzeczpospolita, 20.12.2023).

Ale tak generalnie to zgadzam się z Panem Ministrem Berkiem. To dramat, że musimy w takich okolicznościach funkcjonować. W takich, czyli stworzonych przez koalicję rządzącą po 13 grudnia 2023 r. Dzięki rządzącej koalicji mamy do czynienia nie tylko z dekonstrukcją konstytucyjnego ustroju, arogancją i nadużyciami ze strony funkcjonariuszy rządowych, poniżaniem ludzi o innych poglądach politycznych niż rządząca koalicja, ale też ze zwykłym, prostackim, codziennym łamaniem prawa praktycznie na każdym poziomie funkcjonowania państwa. A kiedy organy państwa łamią prawo na taką skalę jakościową i ilościową, to znaczy, że Polska jako państwo prawa już nie istnieje. W rzeczywistości państwowość polska funkcjonuje dzisiaj (jeszcze) w miarę spójnie wyłącznie w oparciu o instytucję nazywaną górnolotnie przymusem państwowym, czyli tak naprawdę w oparciu o terror władzy wykonawczej. A w dzisiejszym świecie każdy terror, nawet ten rządowy, długo nie da rady funkcjonować. Szczególnie, jak się pogorszy sytuacja gospodarcza, społeczna i polityczna. I pamiętam, jak w grudniu 2015 r. mówiłem ówczesnemu Prezesowi TK, A. Rzeplińskiemu, żeby przy zarządzaniu Trybunałem nie sięgał do instrumentów pozaprawnych, bo jeśli myśli, że wprowadzając do obrotu taki instrument nie spowoduje, że w przyszłości sięgną do niego inni, to się myli. Teraz też będzie ciekawie, jak aktorzy tego spektaklu zamienia się rolami. Bo się zamienią. To tylko kwestia czasu i okoliczności.